wiadomosci ze swiata
poniedziałek, 6 sierpnia 2012
Piorun uderzył w trybunę...
Piorun uderzył w zapełnioną trybunę toru Pocono w Pensylwanii w trakcie wyścigu samochodów seryjnych NASCAR. Zginęła jedna osoba, dziewięć zostało rannych.Do zdarzenia doszło na sam koniec imprezy, w niedzielę po południu. Wyścig został skrócony z uwagi na nadciągający front atmosferyczny. Chmury burzowe nadeszły jednak, zanim widzowie zdołali zejśc z trybun.
Jak podała telewizja WBRETV, jedna osoba zginęła na miejscu, a dziewięć zostało rannych, z których dwie przewieziono karetkami do szpitala. Procedura w razie wypadku na torze nakazuje użycie helikoptera, ale tym razem wiatr był zbyt silny, by można było poderwać maszyny w powietrze.
Hiroszima , rocznica
Dodał, że awaria w elektrowni jądrowej w Fukushimie w zeszłym roku pokazała niebezpieczeństwa technologii jądrowej, nawet tej używanej w celach pokojowych.
Doświadczenie Hiroszimy dla następnych pokoleń
Burmistrz powiedział także, że dziś osoby, które przeżyły atak atomowy na Hiroszimę, mają średnio 78 lat. Miasto dokłada coraz więcej starań, by zapewnić im opiekę zdrowotną, a także, by dokumentować ich przeżycia tak, aby nie zostały zapomniane - dodał Matsui.
Również premier Yoshihiko Noda powiedział, że Japonia musi przekazać doświadczenie Hiroszimy następnym pokoleniom.
6 sierpnia 1945 roku USA zrzuciły na Hiroszimę bombę atomową, po raz pierwszy używając broni jądrowej. Zrzucona przez amerykańską superfortecę B-29 bomba eksplodowała na wysokości około 600 metrów. Wybuch był równoważny z detonacją 20 tysięcy ton trotylu, ale - w przeciwieństwie do eksplozji chemicznej - towarzyszyło mu dodatkowo zabójcze promieniowanie jonizujące.
Trzy dni po ataku na Hiroszimę druga bomba atomowa została zrzucona na Nagasaki. Większość zabudowy obu miast uległa zniszczeniu.
Trudno ściśle ustalić, ile ofiar śmiertelnych pociągnęły za sobą ataki. Sam wybuch i skutki promieniowania spowodowały do końca października 1945 roku zgon 130-140 tysięcy mieszkańców Hiroszimy. Bomba zrzucona na Nagasaki spowodowała bezpośrednio śmierć 70-80 tys. ludzi. W kolejnych latach rosła liczba zmarłych, gdy choroba popromienna nadal zbierała swe tragiczne żniwo
Trzech wyższych syryjskich funkcjonariuszy kontrwywiadu zbiegło do Jordanii
Trzech wyższych syryjskich funkcjonariuszy kontrwywiadu zbiegło do Jordanii - poinformowa cytowany przez AFP rzecznik powstańczej Wolnej Armii Syryjskiej (WAS). Wcześniej podobną informację podała arabska telewizja Al-Arabija.
- Pułkownik Jareb el-Szara, jego brat Kanaan Mohamed el-Szara oraz pułkownik Jasser Hadżdż Ali, którzy pracowali w biurze bezpieczeństwa politycznego, znaleźli schronienie w Jordanii - powiedział rzecznik WAS, Kassem Saad Eddin.Bracia Szara należą do klanu wiceprezydenta kraju, Faruka Szary. Jareb pełnił funkcję szefa departamentu informacji w Damaszku. To właśnie biuro bezpieczeństwa politycznego było odpowiedzialne za monitorowanie i tłumienie antyrządowych nastrojów.
W ubiegłym miesiącu prezydent Syrii Baszar el-Asad, od kilkunastu miesięcy walczący z rebelią w swym kraju, postawił na czele biura bezpieczeństwa politycznego byłego szefa wywiadu w Libanie, Rustuma Ghazaleha.
środa, 27 czerwca 2012
Asad: Żyjemy w stanie prawdziwej wojny
Asad poinstruował nowy gabinet, który powołał w sobotę dekretem, że wszelkie decyzje polityczne i działalność "wszystkich sektorów" mają być nakierowane na wygranie tej wojny". - Żyjemy w stanie prawdziwej wojny (...) w pełnym tego słowa znaczeniu - powiedział w swym wystąpieniu Asad.
Prezydent odrzucił też apele innych krajów, nawołujących go do ustąpienia ze stanowiska, mówiąc, że Zachód "zawsze zabiera i nigdy nic nie daje"
Nowe rozdanie
Nowy gabinet powstał po wyborach parlamentarnych z 7 maja, które według Asada miały utorować drogę reformom, lecz zostały zbojkotowane przez opozycję, domagającą się ustąpienia prezydenta.
Przebieg rewolty w Syrii jest coraz bardziej krwawy. Asad twierdzi jednak, że kontynuuje reformy, jednocześnie walcząc z rebeliantami, którymi - według niego - kierują bojownicy wspierani przez zagraniczne ośrodki.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka od wybuchu powstania przeciw Asadowi zginęło już ponad 15 tys. ludzi.
Gigantyczne pożary trawią Kolorado. "Nie da się opisać tego, co tu się dzieje"
Wciąż nie udało się opanować gigantycznych pożarów, jakie od kilku dni szaleją w stanie Kolorado. Mimo wysiłków strażaków, wspomaganych przez samoloty i śmigłowce oraz licznych ochotników, ogień wciąż zagraża coraz to nowym terenom. Swoje domy opuściło już 32 tysiące osób. "Nie da się opisać tego, co tu się dzieje" - pisze z Colorado Springs internauta @Maciej, który przesłał nam zdjęcia dokumentujące aktualną sytuację w mieście.
Trudna walka z żywiołem
Pożary, które najprawdopodobniej zapoczątkowało uderzenie pioruna w ub. sobotę, dotarły dziś do drugiego pod względem wielkości miasta stanu - Colorado Springs. Znajduje się tam m. in. Akademia Wojsk Lotniczych USA, która zdaniem strażaków jest zagrożona. Ściana ognia jest obecnie odległa o ok. 12 km od kompleksu budynków Akademii. Pobliskie tereny rekreacyjne i drogi zostały zamknięte.
Płonące drzewa i zarośla w rejonie malowniczego Waldo Canyon, u stóp popularnej wśród turystów góry Pikes Peak, spowite są olbrzymią chmurą dymu, której wysokość sięga ponad 6 tys. metrów.
Walkę z żywiołem utrudnia wyjątkowo sucha i upalna pogoda oraz silne wiatry. Wysuszone drzewa i krzewy płoną jak pochodnie.
Żywioł pochłonął już ok. 1600 hektarów lasów
Władze zmuszone zostały do zamknięcia wielu dróg oraz linii kolejowej przewożącej turystów w rejonie Pikes Peak. Szczyt tej góry odwiedza zazwyczaj najwięcej turystów na świecie, po japońskiej wulkanicznej górze Fuji - podaje PAP.
Po trzech dniach, żywioł pochłonął ok. 1600 hektarów lasów a strażakom udało się opanować jego rozszerzanie się w zaledwie 5 procentach.
Ogniska pożarów znajdują się też w kilku innych miejscach stanu Kolorado a także w sąsiednim stanie Utah.
"Terroryści zaatakowali" prorządową telewizję
"Terroryści podłożyli ładunki wybuchowe w siedzibie al-Ichbarii po tym, jak splądrowali studia telewizyjne i newsroom, który został całkowicie zniszczony" - pisze Reuters powołując się na miejscowe media. "Trzech kolegów zostało zabitych wskutek brutalnego ataku terrorystycznego" - podały te źródła.
Pracownik telewizji, na którego powołuje się agencja Associated Press, powiedział, że napastnicy zaatakowali dwa budynki, zatrzymali kilku strażników, a następnie wysadzili pewną część siedziby telewizji.
Według syryjskiej agencji SANA, siedziba telewizji znajduje się około 20 km na południe od Damaszku w mieście Drusza. Al-Ichbarija jest stacją prywatną, lecz silnie wspierającą reżim prezydenta Syrii Baszara el-Asada, przeciwko któremu od marca 2011 roku trwa rewolta. Do tej pory zginęło w niej ok. 15 tys. ludzi.
Zatonęła łódź. Australijczycy ratowali imigrantów
Na pokładzie łodzi znajdowały się 133 osoby; pierwsze doniesienia mówiły o 150 pasażerach. Do wywrócenia się łodzi doszło około 200 km na północ od Wyspy Bożego Narodzenia i 185 km na południe od Indonezji.
Od lat to samo
Według Australijskiej Agencji ds. Bezpieczeństwa Żeglugi (AMSA) w akcji ratowniczej uczestniczyły dwa statki handlowe, które znajdowały się w pobliżu oraz dwie jednostki australijskiej marynarki wojennej. Jest to drugi taki wypadek w ciągu zaledwie kilku dni. W zeszłym tygodniu łódź wioząca około 200 imigrantów wywróciła się w tym samym rejonie; utonęło 90 osób.
W grudniu 2010 r. u wybrzeży Wyspy Bożego Narodzenia utonęło 50 imigrantów, po tym jak ich łódź rozbiła się o skały podczas szalejącego sztormu. W związku z wypadkami w Australii rozgorzała debata na temat polityki wobec nielegalnych imigrantów i bezpieczeństwa granic kraju.
Wyspa Bożego Narodzenia położona jest na północny zachód od wybrzeży Australii i znajduje się bliżej Indonezji niż Australii. Dlatego też ku jej brzegom kierują się zazwyczaj przeładowane łodzie z nielegalnymi imigrantami, przeważnie Kurdami, Irakijczykami i Irańczykami, którzy liczą na uzyskanie w Australii statusu uchodźcy.
Od początku roku australijskie władze zarejestrowały u wybrzeży swego kraju ponad 50 łodzi łącznie z ponad czterema tysiącami nielegalnych imigrantów.